Sygnatura: zp-5930
Zevaco, Michel
Tajemnica wieży
(POWIEŚĆ, HISTORIA, PRZYGODOWA, Egipt)
Cykl: Buridan 4
Liczba płyt: 1
Dodano: 2022-07-06
Adnotacja:
Trzej przyjaciele byli w nastroju nie do pozazdroszczenia: wielki skarb uciekł imsprzed nosa, a na domiar złego byli głodni. Z kieszeni ziały pustki, a każde wyjście namiasto groziło uwięzieniem.Gdy nastał dzień, spożyli resztki zapasów i czekali cierpliwie na powrót Buridana.Obiecał im przecież przywieźć pieniądze. Co będzie jednak, jeśli jego nieobecność sięprzedłuży?Minął dzień, noc i jeszcze jeden dzień. Bigorne zaryzykował wyjście i zdobyłbochen chleba, który zjedli w mgnieniu oka. Potem ułożyli się w jednym z kątówpoddasza, starając się zasnąć, aby nie czuć głodu.Buridan tymczasem dotarł do Dzielnicy Cudów, dokąd wjazd był już zupełniewolny. Stanąwszy na głównym placu, kazał przywołać księcia Egiptu. Nie upłynęłoparę minut, a czcigodny książę zjawił się wraz z eskortą, trzymając w ręku pochodnię.Wtedy Buridan w milczeniu zaczął odwiązywać przytroczone do siodła worki, którepadały, wydając głuchy brzęk, u stóp osłupiałych ze zdumienia żebraków. Tylko książęEgiptu pozostał spokojny.— Obiecałem — odezwał się Buridan — że gdy zostanę bogaty, ofiaruję tobie itwoim towarzyszom połowę mego majątku. Dotrzymam słowa później, te pieniądzebowiem nie należą do mnie. Jest to złoto, którego nie mogę zatrzymać. Pomyślałemwięc, że dam je tobie, polecając rozdzielić pomiędzy wdowy i sieroty po tych, którzyzginęli podczas starcia z wojskami królewskimi.Książę Egiptu pokiwał głową na znak zgody i skinął ręką. W mgnieniu okazaopiekowano się wszystkimi czterema workami. Buridan uśmiechnął się, pozdrowiłukłonem księcia Egiptu i opuścił Dzielnicę Cudów.Na poddaszu Różanej Zagrody trzy zgłodniałe cienie ludzkie wydawały od czasudo czasu żałosne jęki i wzdychały jak miechy kowalskie.— Która godzina? — szepnął Wilhelm Wichura, a gdy towarzysze nie raczyli muodpowiedzieć, ciągnął dalej: — Bóg mi świadkiem, że teraz przyszedł na mnie kres.Och, biedaku, biedaku, że też musisz tak nędznie skończyć, z głodu... i z pragnienia!— Niech diabli porwą tego nicponia, wyjącego jak wilk w noc księżycową! —pisnął Lancelot zirytowany. — Takiś biedny, takiś nieszczęśliwy i osłabiony, a drzeszsię jak wieprzak prowadzony na targ.— Ach, mój Lancelocie, dodaje mi głosu pragnienie... Zdawało mi się dotychczas,że wysuszone gardło nie może wydawać takich dźwięków... tymczasem myliłem się...Ale która jest godzina?— Godzina jest ta, o której dobry chrześcijanin je kolację — wtrącił Riquet. - fragment książki